Metody psychomanipulacji sekt i sposoby wyjścia z nich – konferencja w Warszawie

sekta-236x148O metodach psychomanipulacji sekt na swoich członków i sposobach wyjścia z sekty mówiono podczas międzynarodowej konferencji, 7 maja w Warszawie. Oprócz wystąpień prelegentów, zajmujących się badaniem sekt, można było wysłuchać świadectw osób, którym udało się je opuścić.
O oddziaływaniu psychomanipulacyjnym jako formie nadużyć w sektach opowiedział ks. dr hab. Dariusz Krok z Uniwersytetu Opolskiego. Prelegent przyznał, że zagadnienie oddziaływania psychomanipulacyjnego jest niewątpliwie jednym z największych problemów doświadczanych przez osoby, które były wykorzystywane przez grupy kultyczne. „Ludzie mogą przyłączać się do grup kultycznych z różnych przyczyn. W niektórych przypadkach ich decyzja opiera się na swobodnym wyborze, ale w innych może być wynikiem manipulacyjnego wpływu grupy, stosującej psychologiczną perswazję”. Naukowiec powiedział, że analizując psychomanipulację w kontekście grup kultycznych, wielu autorów zwraca uwagę, że procesy psychomanipulacyjne są w centrum działań sekt i prowadzą do nadużyć oraz psychicznych szkód, zatem świadomość tych procesów i zdolność do obrony przeciwko technikom manipulacyjnym odgrywa bardzo ważną rolę we współczesnym świecie.

Ks. dr hab. Dariusz Krok w swym referacie przedstawił oddziaływania psychomanipulacyjnego jako formy nadużyć w sektach na podstawie teorii i wyników badań empirycznych. Jak przyznał, trzy główne kategorie perswazji używane przez sekty zostały zidentyfikowane i opisane, a są to dowody osobiste, logiczne i emocjonalne. Duchowny zaznaczył, że z punktu wpływu społecznego, ludzie ufają najbardziej tym osobom, które uznają za kompetentne i wiarygodne. „Z tego powodu przywódcy sekt mogą posługiwać się autorytetem i zaufaniem, aby zdobyć wiarygodność swoich członków w celu przyjęcia przez nich niektórych wartości i zachowań. Liderzy sekt często dostosowują swoje komunikaty do adresatów tak, aby uzyskać najkorzystniejsze odpowiedzi. Oddziaływania emocjonalne są uważane za skuteczne w przekonywaniu, gdyż odgrywają istotną rolę w procesach zmiany postaw”.

Ks. Krok przyznał, że w celu manipulacji, sekty rozpowszechniają wiadomości, które wywołują lęk i obawy np. przewidywania dotyczące końca świata z jednoczesną deklaracją, że jedynym sposobem na uratowanie życia jest całkowite poddanie się nauce grupy. Innym przykładem wpływu emocjonalnego jest bazowanie na mechanizmie niedoboru. Sekta może przekonywać, że istnieje ograniczona liczba osób, które uzyskują dostęp do raju oraz, że dotyczy to tylko tych, którzy akceptują prawdy propagowane przez lidera.

Duchowny zaprezentował wyniki badań nad strategiami manipulacyjnymi (egzystencjalna, kulturalno-religijna, ochronna), które są charakterystyczne dla grup kultycznych w obecności lub braku uprzedniego powiadomienia. Wyniki pokazały, że najbardziej negatywny wpływ stwierdzono przy zastosowaniu strategii ochronnej, a najmniej negatywny – podczas strategii egzystencjalnej. Uprzednie powiadomienie, stosowane w formie ujawnienia tożsamości grupy, prowadziło do bardziej negatywnych procesów poznawczych oraz nieprzychylnego nastawienia do komunikatów i mówcy. Według naukowca z Uniwersytetu Opolskiego wnioski z badań mogą być przydatne w pomocy ofiarom sekt. Osoby takie powinny bardziej dążyć do zrozumienia technik psychologicznych, które umożliwiają liderom i członkom sekt prowadzenie działalności zagrażającej autonomii i tożsamości. Praktycy pomagający ofiarom sekt mogą tworzyć praktyczne strategie, które pozwolą im skuteczniej pomagać osobom dotkniętym manipulacją w sektach.

O osobistym doświadczeniu, jakim był kontakt z sektą, opowiedziało francuskie małżeństwo Isabelle i Dominique Lorenzato. Przez 22 lata byli oni członkami sekty, której przywódcą był Robert Le Dinh, skazany niedawno przez sąd francuski na 15 lat więzienia. Państwo Lorenzato przyznali, że początkowo przyciągnęła ich chrześcijańska nauka głoszona przez guru, działalność dobroczynna prowadzona we wspólnocie lokalnej i rodzinna atmosfera. W niedługim czasie guru zaczął mówić o objawieniach, których doświadczał, co stawiało go wysoko w hierarchii boskiej i przyznawało władzę zbawiania dusz. Nauka Roberta Le Dinh skupiała się na jego objawieniach, uznaniu jego autorytetu i władzy, całkowitym oddaniu będącym dowodem wiary, akceptacji cierpień, przekraczaniu granic, pełnieniu misji duchowej mającej na celu walkę ze złem na świecie i oczyszczenie z win, wyzbyciu się dóbr materialnych, śmierci indywidualności, reinkarnacji i odpowiedzialności duszy, prawie powrotu (jeśli adepci sprzeniewierzą się przykazaniom guru, spadną na nich i ich bliskich nieszczęścia łącznie ze śmiercią).

Byli członkowie sekty podkreślili, że guru głosił swoje nauki podczas długich, obowiązkowych zgromadzeń, codziennych i trwających do późna w nocy. Zgromadzenia te i zakaz odpoczynku w czasie dnia powodowały ciągły deficyt snu w konsekwencji czego członkowie sekty zapadali na zdrowiu. Dodatkowo do praktyk, które wyczerpywały fizycznie należało przestrzeganie postu, zanosić wielogodzinne nocne modlitwy, czy wypełniać codzienne obowiązki domowe. Państwo Lorenzato przyznali, że adepci żyli w strachu. Bali się wszystkiego: życia, śmierci, łączenia się w pary i zrywania związków. Guru decydował o narodzinach, imionach, zawodzie (dla „zewnętrznego wizerunku”), samochodach, domach. Na wszystko trzeba było uzyskać jego zgodę, również na odwiedziny u rodziny, w przypadku, gdyby była przeciwna sekcie. Ponieważ świat zewnętrzny był zły, nie można było mieć tam przyjaciół. Tylko guru i jego przykazania były dobre. Adepci nie mogli o niczym decydować.

Zgromadzenia były okazją do surowego napiętnowania osób, które sprzeniewierzyły się naukom guru i jego woli, poprzez długie, publiczne posiedzenia, podczas których odbywało się „słowne kamienowanie”; adept musiał uznać swój błąd. Guru wprowadzał rywalizację w grupie, aby adepci nawzajem się pilnowali i donosili na siebie. Niektóre zadania duchowe i objawienia były przeznaczone dla wybranych jednostek i trzeba je było zachować w ścisłej tajemnicy. Guru nie pracował, był całkowicie na utrzymaniu członków sekty. Wymagał sprzętów, luksusowych ubrań, gadżetów, które miały mu służyć do zarabiania pieniędzy. Ponieważ adepci byli zmuszani do wyczerpującej pracy destrukcja jednostki poprzez codzienne osłabienie fizyczne i psychiczne ułatwiała uwięzienie w tym iluzorycznym świecie. Wymagana była całkowita uległość wobec guru, aż do akceptacji kontaktów seksualnych, których celem było oczyszczenie członków sekty z win. Nieposłuszeństwo miało zaś prowadzić do śmierci duszy, szaleństwa i sprowadzić nieszczęście na dzieci i rodzinę.

Państwo Lorenzato przyznali, że myśl o tym, aby uwolnić się od sekty pojawiła się wtedy, gdy guru podzielił sektę na 2 części, przez co nie mieli oni codziennego kontaktu z ich przywódcą. Wówczas powoli zaczęło docierać do ich świadomości, że można żyć i funkcjonować bez niego. Proces uwalniania się od sekty oraz postawienie przed sądem ich przywódcy nie były jednak proste, o czym nie tylko opowiedzieli jej byli członkowie, ale też adwokat państwa Lorenzato mec. Daniel Picotin.

Prawnik przypomniał, że w dniu 18 września 2010 roku Robert Le Dinh został skazany przez Sąd Przysięgłych w Ariège we Francji za gwałty, napaści seksualne na małoletnich poniżej 15 roku życia i wykorzystywanie słabości. Proces ten odbył się po półrocznym dochodzeniu, wzięło w nim udział 5 oskarżycieli prywatnych i organizacja UNADFI (Narodowy Związek Stowarzyszeń Działających w Obronie Rodzin i Osób Pokrzywdzonych przez Sekty). Adwokat państwa Lorenzato przyznał, że działania Roberta Le Dinh są prawdziwą kopalnią wiedzy na temat sposobów, które stosują guru, aby zwabić swoje ofiary. Na początku interesująca rozmowa w gronie życzliwych osób, jak w dużej rodzinie. Guru, uznany za charyzmatycznego, był doskonałym mówcą, którego słowa poruszały do głębi członków grupy.

Daniel Picotin przyznał, że istotą tego procesu było stwierdzenie, czy przysięgli mogliby uznać stan zniewolenia psychicznego za uniemożliwiający odmowę spełnienia wymagań guru o charakterze zarówno finansowym, jak i seksualnym. „Moi klienci pozostawali w tym psychicznym uzależnieniu przez 22 lata i 7 miesięcy, niełatwo więc było wytłumaczyć sądowi na czym polegał ów stan podporządkowania, w którym żyli tak długo. W konsekwencji, z braku dowodów na stosowanie przemocy psychicznej oraz ze względu na to, że zniewolenie psychiczne nie zostało stwierdzone, można było uznać, że było przyzwolenie i Robert Le Dinh mógłby zostać uniewinniony” – wyjaśnił mec. Picotin. Obrona guru polegała na twierdzeniu, że małoletni kłamali, a oskarżyciele prywatni byli manipulowani przez małżonków Lorenzato, którzy zawiązali spisek, żeby się zemścić. Jednak trwający 7 dni proces toczący się przed Sądem Przysięgłych, pozwolił wielu ofiarom, które nie występowały jako oskarżyciele prywatni, złożyć udokumentowane i szczegółowe świadectwo w tej sprawie.

Stawienie się ofiar w sądzie wykluczało istnienie spisku. Biegły sądowy – psychiatra – ujawnił perwersję i deprawację charakteru guru, a przede wszystkim pokazał, że adepci znajdowali się w stanie psychicznego przymusu i uzależnienia. Wreszcie, Robert Le Dinh został skazany na 15 lat pozbawienia wolności; ława przysięgłych uznała za zbyt niski wymiar kary proponowany przez prokuraturę, która żądała od 10-12 lat pozbawienia wolności. Przywódca sekty, który odpowiadał przed sądem z wolnej stopy, otrzymał natychmiastowy nakaz aresztowania i został przewieziony do więzienia, jednak wniósł apelację i sprawa zostanie wkrótce rozpatrzona ponownie przez Sąd Przysięgłych w Haute Garonne.

O stosowaniu ostracyzmu jako narzędzia znamiennego dla wielu grup religijnych opowiedziała Achille Aveta, były świadek Jehowy. Ta włoska pisarka i dziennikarka przyznała, że rygorystyczne stosowanie zasad ostracyzmu jest charakterystyczne w wielu grupach dużego nacisku. Wymaga się przy tym od członków, aby unikali i ignorowali tych, którzy opuścili grupę lub byli z niej wydaleni. W przypadku niektórych ruchów religijnych, gdy jeden z członków oficjalnie postanowi opuścić grupę, jest ekskomunikowany, a zatem jest wyłączony z sieci powiązań, które powstały podczas jego członkostwa w grupie. Zerwanie relacji dotyczy też rodziny i przyjaciół, którzy uważają eksczłonka za wyrzutka, człowieka martwego. Taka dyrektywa ma destrukcyjny wpływ na relacje rodzinne i pozostawia ofiary w zaburzonym stanie emocjonalnym, duchowym i czasami fizycznym – przyznała prelegentka z Włoch. Achille Aveta powiedziała, że o tym, w jaki sposób stosować ostracyzm, regularnie instruuje świadków Jehowy Ruch Strażnica. „Członków prosi się o skrupulatny ostracyzm byłych członków, nawet jeśli odnosi się to do najbliższych osób z kręgu rodzinnego; kto nie zastosuje się do tych reguł, ryzykuje zarazem wydalenie i taki sam ostracyzm”.

Dokładnie badając sprawozdania Towarzystwa Strażnica z dekady 2000-2010, okazuje się, że 1.335.139 osób opuściło ruch lub nie działało w nim (we Włoszech w tym samym okresie, liczba ta wynosiła 37128). Objawy niezadowolenia są coraz bardziej widoczne, nawet publicznie, jak stało się w Fortaleza (Brazylia), Bostonie (USA) i w Rzymie (Włochy). Dzięki świadomym działaniom takim, jak imprezy publiczne, ulotki i billboardy uwrażliwiano rządy narodowe na okrutne praktyki ostracyzmu, przyczyny rozpadu rodzin. Chociaż świadkowie Jehowy starają się przekonać społeczeństwo, że wszyscy oddzieleni (tj. wydaleni) byliby zgodnie z nakazami Biblii grzesznikami, prawda jest taka, że wielu z tych wydalonych po prostu nie zgadzało się z niektórymi naukami Organizacji. Mając to na uwadze Raymond V. Franz, nieżyjący już członek światowego Ciała Kierowniczego Towarzystwa Strażnica, napisał: „Znam wielu ludzi, którzy jasno wyrażają ten niepokój [prawdy], a jednak są oznaczeni jako ‘odstępcy’, ‘antychryści’, ‘narzędzia szatana’. W każdym przypadku, jedynym powodem potępienia jest fakt, że nie byli w stanie zgodzić się z wszystkimi naukami i strategiami organizacji, i jednocześnie zachować szczerość”.

O tym jak po wyjściu z sekty powrócić do rzeczywistości opowiedział Christian Szurko, krajowy koordynator ds. dobroczynności: Dialogue Centre z Wielkiej Brytanii. Szurko przyznał, że w przeszło 30-letnim okresie jego działalności, która polega na oferowaniu pomocy członkom i byłym członkom ekstremistycznych i autorytarnych sekt, nauczył się rozpoznawać wzorzec ozdrowieńczej podróży powrotnej, przez którą przechodzi większość osób opuszczających sekty i usiłujących odbudować swe życie oraz dawne relacje. Każda z tych osób czyni to trochę inaczej: jest to „wzorzec”, który nie jest stały. Człowiek musi przyswoić go na miarę swych własnych potrzeb i decyzji. Prelegent przyznał, że poznając ten wzorzec coraz dokładniej, uświadamiał sobie, w jaki sposób można umożliwić klientom zastosowanie go do ich wyjątkowej sytuacji i nauczyć się wykorzystywać go tak, aby pomóc ludziom w odzyskaniu ich utraconej kontroli nad życiem.

Christian Szurko przyznał, że w związku z tym, iż umysły członków inwazyjnych sekt są wypełnione po brzegi oczekiwaniami ich przywódców, osobiste myśli i uczucia adeptów pozostają stłumione i wyparte. Prelegent potwierdził, że z tego powodu opisuje ten aspekt procesu ozdrowieńczego za pomocą metafory, którą określa mianem „dobrowolnej re-ewaluacji”. Jego celem jest pomóc ludziom w „stworzeniu przestrzeni” na ich własne myśli i uczucia.

Przedstawiciele Europejskiej Federacji Ośrodków ds. Badań i Informacji o Sektach, spotykają się każdego roku w innym mieście europejskim.

Warszawska konferencja odbyła się pod hasłem „Systemowe nadużycia w sektach: świadectwa i dowody”. Spotkanie zorganizowane było przez Europejską Federację Ośrodków ds. Badań i Informacji o Sektach (FECRIS), Ruch Obrony Rodziny i Jednostki (RORiJ) oraz Wyższą Szkołę Pedagogiki i Administracji im. Mieszka I w Poznaniu. W konferencji uczestniczyło ok. 150 osób w tym przedstawiciele krajów Europy, Stanów Zjednoczonych i Kanady.

Europejska Federacja Ośrodków ds. Badań i Informacji o Sektach powstała we Francji w 1994 roku. Federacja zrzesza krajowe organizacje przeciwdziałające aktywności sekt. Polskim przedstawicielem w FECRIS jest Ruch Obrony Rodziny i Jednostki.